VAGABUNDUS NA ZIMOWO
Jesień w czarnkowskim ogólniaku minęła w mgnieniu oka. A nasz patron, Janko, zdążył się już okryć puszystym śniegiem na placu Wolności. Do śniegu w 2012 roku jakoś szczęścia nie mieli członkowie Szkolnego Klubu Turystycznego "Vagabundus", którzy w między czasie byli na pieszym rajdzie do Walkowic, gdzie gościli, dzięki życzliwości sołtysa Walkowic Wiesława Zastawnego, na przełomie listopada i grudnia. Te trzy dość chłodne dni były kolejną okazją do leśnych zabaw i wspólnego spędzania czasu wolnego.
W grudniu, tuż przed świętami, już po raz trzeci spotkaliśmy się na "vagabundusowej" wigilii. Tu krótka wyprawa na szczyt lokalnej góry na której znajduje się symboliczny biały krzyż, dalej Noteć i na biesiadę, gdzie czekał na nas barszcz z uszkami i przepyszne krokiety, a na deser pierniki własnej - znaczy "Jamczykowej" roboty.
Wigilia, Święta Bożego Narodzenia często skłaniają nas do refleksji. W dzisiejszym świecie technologicznych dzieci i skomputeryzowanej młodzieży cieszy każdy przejaw oderwania się od wirtualnej rzeczywistości. To prawda, czasami Vagabundus to jest wyzwanie, które można przypłacić katarem, a nawet przeziębieniem. Czasami można się też nauczyć tego, czego szkoła nie uczy. Nie dla tego, że nie chce, nie ma czasu, ale dlatego, że trudno być zauważonym, docenionym w przepełnionych klasach. Gdzie uczeń jest jak barka, na którą ładuje się zreformowaną wiedzę. Warto by były jeszcze miejsca, w których uczeń jest jak pochodnia, w którym rozpala się zainteresowania. Mądrość, inteligencja, wiedza bez doświadczenia, hartu ducha i odporności psychicznej nie wystarczą. Czy to daje Vagabundus? Może, czasami, ale na pewno jest ciekawą alternatywą na czas wolny i nie tylko.
Opiekun grupy
Artur Geremek