PORA NA PRZYGOD臉
Maj. Czerwone s艂o艅ce g贸ruje nad niebosk艂onem, kwiaty bzu ko艂ysz膮 si臋 od podmuch贸w wiatru, dzieci jedz膮 艣mietankowe lody, a oni id膮. Na ich plecach ci臋偶ary prawie dwudziestokilogramowe, na ich stopach nie du偶o l偶ejsze buty, ludzie obracaj膮 si臋 za nimi, otwieraj膮 usta, zatykaj膮 nosy. Oni id膮. Id膮, jad膮, p艂yn膮, gnaj膮 przed siebie niczym 贸w wiosenny wiatr i nic ani nikt nie jest w stanie ich zatrzyma膰. Albowiem oni, tak, w艂a艣nie oni wiedz膮, 偶e oto nadszed艂 najwy偶szy czas na przygod臋. Vagabundus.
Vagabundus to my! M艂odzie偶 zawsze gotowa na nowe wyzwania, pokonywanie siebie, bratanie si臋 z natur膮, survival i odkrywanie tego, co nie odkryte. Dzia艂amy przy liceum w Czarnkowie jako szkolny klub turystyczny, trzymani siln膮 r臋k膮 Artura Geremka i zapraszamy na nasze wyprawy ka偶dego, kto podziela nasze pasje. Od pi臋ciu lat w okolicach maja, kiedy to wiosna pozwala si臋 sob膮 cieszy膰 w pe艂ni, wyruszamy w kilkudniow膮 podr贸偶 po pere艂ce naszej ma艂ej ojczyzny - Puszczy Noteckiej. Tak by艂o i tym razem.
A wszystko rozpocz臋艂o si臋 2 maja...
Dzie艅 1
Punkt 16.00 plecaki spocz臋艂y na naszych barkach. Siedemna艣cie par but贸w zrobi艂o pierwszy krok w kierunku przygody. Ostatnie zakupy, po偶egnanie z cywilizacj膮... i hop do lasu! Od dzi艣 to on b臋dzie naszym nowym domem. Przedarli艣my si臋 przez Czarnkowsk膮 Szwajcari臋 do Zagrody Dzik贸w w Goraju, sk膮d po kr贸tkiej przerwie ruszyli艣my dalej poprzez Bzowo, okolice Antoniewa i rezerwat Wilcze B艂ota. W ko艅cu dotarli艣my do Hamrzyska, co oznacza艂o, 偶e jeste艣my ju偶 prawie na miejscu. S艂o艅ce dawno schowa艂o si臋 za drzewami, a my, prowadzeni przez 艣wiat艂a naszych latarek wkroczyli艣my do Maciejewa. To tutaj mieli艣my sp臋dzi膰 noc. Cz臋艣膰 z nas po raz pierwszy rozbija艂a namioty i nie mia艂a poj臋cia od czego zacz膮膰 rozpalanie ogniska... Na szcz臋艣cie wagabundy bardzo szybko si臋 ucz膮! P艂omienie rozgrza艂y nasze zmarzni臋te ko艅czyny, a chi艅skie zupki puste 偶o艂膮dki, wiatr ni贸s艂 harcerskie piosenki w mrok nocy, by wreszcie wp臋dzi膰 nas do namiot贸w, gdzie zapadli艣my w wymarzony sen.
Dzie艅 2
Zimno. To prawda, 偶e najwi臋kszy ch艂贸d jest o 艣wicie. Ognisko, ciep艂y posi艂ek i w drog臋. Dzi艣 czeka nas ci臋偶ki dzie艅. Oko艂o po艂udnia dotarli艣my do Bia艂ej, gdzie wsiedli艣my w kajaki. Jeszcze nie wiedzieli艣my, 偶e dzisiaj rzadko b臋dziemy si臋 z nimi rozstawa膰. Na szcz臋艣cie pogoda nie zawiod艂a! Czapki, kamizelki, wszyscy gotowi? Wios艂ujemy! Pierwszy przystanek zrobili艣my w M臋偶yku, gdzie przenosili艣my nasze kajaki, kolejny dopiero w Mia艂ach. Stamt膮d w膮sk膮 rzeczk膮 Mia艂k膮 p艂yn臋li艣my do Pi艂ki. Droga nie oby艂a si臋 bez przeszk贸d. Cz臋ste mielizny, przewr贸cone drzewa, mu艂, trzcina, p艂yni臋cie pod pr膮d i mokre skarpety... oj, b臋dzie co wspomina膰! Zm臋czeni, lecz szcz臋艣liwi, dotarli艣my na miejsce o 20:00. Ks. S艂awomir Olejniczak przyj膮艂 nas na swoj膮 plebani臋, dzi臋ki czemu zaoszcz臋dzili艣my par臋 kilometr贸w marszu. Rozbili艣my namioty, zjedli艣my kolacj臋 i dali艣my susa w 艣piwory.
Dzie艅 3
Dzi艣 troch臋 odpoczynku. Zwin臋li艣my obozowisko dopiero oko艂o 13.00, dotarli艣my do pobliskiego sklepu uzupe艂ni膰 prowiant i usiedli艣my na polance, by zje艣膰 du偶e 艣niadanie. Przed nami kilkana艣cie kilometr贸w w臋dr贸wki do Jeziorna, w kt贸rym mamy pozosta膰 przez dwie noce. A po drodze czeka艂o nas co艣 niesamowitego, wy艣nionego i w stu procentach potrzebnego... najczystsze (w naszym mniemaniu) miejsce na 艣wiecie - jezioro! Och, co za rado艣膰 poczu膰 krople wody na sk贸rze, zapach myd艂a, to uczucie 艣wie偶o艣ci... nie zapomnimy tego nigdy. Oczywi艣cie cz臋艣膰 z nas postawi艂a na ca艂kowity survival i od jeziora trzyma艂a si臋 z daleka. Jeziorno przywitali艣my o zachodzie s艂o艅ca. Par臋 艣mia艂k贸w wybra艂o si臋 do oddalonego o pi臋膰 kilometr贸w Sierakowa, by zrobi膰 dla wszystkich zapasy. Reszta zaj臋艂a si臋 obozem. W臋drowcy wr贸cili p贸藕no, lecz przynie艣li ze sob膮 same rarytasy! Piekli艣my nad ogniskiem kie艂basy, opowiadali艣my historie... Dzi艣 spa膰 poszli艣my p贸藕no.
Dzie艅 4
Ten dzie艅 po艣wi臋cili艣my na leniuchowanie, co w s艂owniku Vagabundus jest naprawd臋 rzadko u偶ywanym s艂owem. K膮piele w jeziorze Kubek, zwiedzanie pobliskich teren贸w, polowanie na ropuchy, zabawy integracyjne, zakupy w Sierakowie, a w nocy Capture the Flag, Nazgul, chowanego - gry, kt贸re nie藕le podnosi艂y ci艣nienie, gdy nagle zostawa艂o si臋 samemu w g臋stej czerni lasu.
Dzie艅 5
Otworzyli艣my oczy nie zdaj膮c sobie sprawy, 偶e to ju偶 koniec. Zjedli艣my "ostatnie 艣niadanie" sk艂adaj膮ce si臋 ze wszystkiego, co znale藕li艣my w kieszeniach - nie straszne nam kabanosy z Nutell膮 ani konserwy o tajemniczym sk艂adzie! P贸藕niej nadszed艂 czas na pakowanie. Kiedy o 15.00 dotar艂y do nas rowery, byli艣my gotowi do drogi. Po偶egnali艣my Jeziorno, wsiadaj膮c na nasze jedno艣lady i pognali艣my do Sierakowa. Tam, nad Wart膮, uzupe艂nili艣my brakuj膮ce kalorie i uruchomili艣my zapasy energii. Ponad 60 km do domu, co to dla nas! Okaza艂o si臋, 偶e w naszych 艂ydkach rzeczywi艣cie drzemie wielka si艂a. O godzinie 19:00 byli艣my ju偶 w Ciszkowie, gdzie zrobili艣my ostatni przystanek. Po drodze do艂膮czy艂 si臋 do nas cz艂onek Rowerowej Sekcji Turystycznej, kt贸ry towarzyszy艂 nam do samego ko艅ca. I dotarli艣my. Czarnk贸w, nasz dom. Ka偶dy cho膰 troch臋 si臋 za nim st臋skni艂, mimo 偶e nie wszyscy chcieli si臋 do tego przyzna膰.
Maj. Po niebie p艂ywaj膮 puchate ob艂oczki, mniszki lekarskie barwi膮 na 偶贸艂to 艂膮ki, dzieci pij膮 lemoniad臋, a oni 艣pi膮. Rodze艅stwo nie艣mia艂o 艂askocze ich w stopy, mamy ju偶 trzeci raz pior膮 skarpetki, nauczyciele rzucaj膮 nerwowe spojrzenia na puste 艂awki, ale ciii! Oni 艣pi膮. 艢pi膮 i nieznacznie si臋 u艣miechaj膮. Lewa stopa sw臋dzi niemi艂osiernie, lecz teraz nic ani nikt nie jest wstanie ich powstrzyma膰, albowiem oni wci膮偶 prze偶ywaj膮 co艣, co zwie si臋 przygod膮.
Urszula Ma艂ecka