Czarnkow.INFO - Internetowy Serwis Informacyjny
    Strona główna     Urzędy     Kultura i atrakcje     W mieście     Archiwum
Dzisiaj jest: 29 marca 2024, piątek.  Imieniny: Bertolda, Marka, Wiktora, Zenobii, Zenona



free counters


WAKACYJNA WYPRAWA W TATRY



Tradycją czarnkowskiej Rowerowej Sekcji Turystycznej są wyjazdy wakacyjne. Pierwszy z nich odbył się w roku 2001 i od tego czasu część lata członkowie sekcji spędzają na wspólnych wycieczkach.

Wyprawy te od samego początku stały się ważnym elementem propagowania turystyki rowerowej, a ponadto spełniają ważny aspekt integracyjny. Ich głównym założeniem jest poznanie i dotarcie do atrakcyjnych turystycznie zakątków Polski, a uczestnikami są tylko członkowie sekcji. Do tej pory odbyło się 15 takich wycieczek, z czego dwie bez rowerów do Zakopanego, a podczas pozostałych trzynastu pokonano 12 361 kilometrów. Zupełnie przypadkowo okazało się, że w odstępach czteroletnich celem wyjazdu stały się Tatry, po których wędrowano w roku 2008 i 2012. Żeby podtrzymać tę niepisaną tradycję również w tym roku celem podróży wakacyjnej są Tatry, ale tym razem ich część po słowackiej stronie. Od 26 czerwca do 6 lipca członkowie sekcji będą zdobywać najciekawsze i najważniejsze szczyty tego górskiego pasma, ale znajdą również czas na poznanie innych atrakcyjnych miejsc naszego południowego sąsiada.

Podobnie jak w latach ubiegłych zapraszamy na www.Czarnkow.INFO,
by wspólnie dzień po dniu przeżywać górskie wędrówki i podziwiać wyjątkowe krajobrazy...



DZIEŃ 1
26 czerwca 2016 r.

Zgodnie z zapowiedzią tegoroczny wyjazd wakacyjny pozbawiony jest części rowerowej, ale brak naszego podstawowego środka lokomocji powinny wynagrodzić zapierające dech w piersiach widoki Tatr Wysokich oraz wędrówka słowacką częścią tego pasma górskiego. Pierwszy dzień naszej wyprawy to samochodowa podróż przez Polskę. Wykorzystując drogi krajowe przez Poznań, Jarocin, Pleszew, Ostrów Wielkopolski i Katowice grupa dotarła do Nowego Targu. Zanim jednak przyszedł czas na odpoczynek, Polska pożegnała nas potężną ulewą i burzą, która niemalże uniemożliwiała bezpieczną jazdę. W Nowym Targu nastąpił ostatni postój po polskiej stronie i możliwość zrobienia zakupów płacąc w złotówkach. Potem podążając drogą krajową numer 49 w miejscowości Jordanów została przekroczona granica i Tatry Wysokie pokazały cały swój urok, tym bardziej, że podróży sprzyjała piękna letnia pogoda. Ostatni odcinek biegł u podnóża wysokich, odsłoniętych szczytów i w towarzystwie "elektriczki", czyli kolejki wąskotorowej. Po 12 godzinach podróży i pokonaniu 640 kilometrów uczestnicy wyjazdu dotarli do miejscowości Štrba i zameldowali się na ulicy Jana Gejdoša u pani Kicakowej.





DZIEŃ 2
27 czerwca 2016 r.

Plan na drugi dzień wyprawy był bardzo ambitny! Wczesna pobudka o godzinie 5.00, szybkie śniadanie i tuż po 6.00 wyjazd w stronę polany "Trzy Studniczki" i wejście na narodową górę Słowaków - Krywań. Niestety pogoda nie była przychylna turystom z Czarnkowa, bo nad całymi Tatrami zawisły grube, ciemne chmury, z których ciągle padał rzęsisty deszcz. Dopiero około godziny 10.00 na niebie pojawiły się jaśniejsze chmury i mimo nadal deszczowej aury przyszedł czas na wycieczkę dostosowaną do panujących warunków pogodowych. Zatem celem wyprawy stała się osada Szczyrbskie Jezioro i staw o tej samej nazwie. To bardzo popularne miejsce w wysokich Tatrach, często odwiedzane przez turystów i kuracjuszy. Przyjemny spacer wokół prawie 20 - hektarowego stawu nie zajmuje wiele czasu, a widoki są bardzo atrakcyjne, tym bardziej, że pogoda zaczęła sprzyjać i pojawiły się delikatne promienie słoneczne. Stąd też szybka decyzja, żeby wykorzystać choć część dnia na wspinaczkę górską. Nie było czasu na zbyt długie podejście, więc na początek grupa wjechała wyciągiem krzesełkowym do schroniska pod Soliskiem, a następnie stromym, ale krótkim podejściem zdobyła pierwszy dwutysięcznik - Skrajne Solisko o wysokości 2117 m n.p.m. Wczesnym popołudniem grupa powróciła do miejscowości Szczyrba, która to ponownie przywitała czarnkowskich turystów deszczem i ciężkimi chmurami. Osłodą tego dnia pozostaną przepiękne tatrzańskie widoki pomiędzy opadami deszczu oraz wspólne kibicowanie piłkarzom Włoch i Hiszpanii w towarzystwie słowackich miłośników tej dyscypliny sportu.










DZIEŃ 3
28 czerwca 2016 r.

W oczekiwaniu na sprzyjające warunki pogodowe dzisiejsza trasa uwzględniła brak opadów, spore zachmurzenie i niezbyt wysoką temperaturę. Dlatego nie zakładała wyjścia w wysokie partie gór, bo walory widokowe i krajobrazowe zmalały do minimum. Stąd też decyzja, żeby nasze turystyczne drogi skierować do Słowackiego Raju. Na początek wizyta i zwiedzanie Dobszyńskiej Jaskini Lodowej, a potem wędrówka Przełomem Hornadu. Wspomniana jaskinia to jedno z najciekawszych tego typu miejsc w Europie. Średnia temperatura nie przekracza tam 0 stopni C, a całkowita objętość lodu wynosi około 110 tysięcy m3 i ma grubość 22 metrów. Te olbrzymie, podziemne masy lodu robią ogromne wrażenie, a spacer w niemalże minusowej temperaturze w otoczeniu lodowych figur w środku lata zapewnia dodatkowe emocje. Natomiast wędrówka Przełomem Hornadu zapewnia wiele przeżyć związanych z małą wspinaczką wąwozem, w którym płynie Hornad. Ściany wąwozu sięgają często wysokości 16 metrów, a na trasie przemarszu spotkać można liczne łańcuchy, drabinki, mostki i stopnie przymocowane do stromych skał. Jest to jedna z najczęściej odwiedzanych tras w Słowacji, a jego pokonanie sprawia wiele przyjemności i radości, ale czasami może przyprawić o zawrót głowy i szybsze bicie serca, bo atrakcją są również wiszące mosty.








DZIEŃ 4
29 czerwca 2016 r.

Wreszcie doczekaliśmy się pięknej pogody, więc zgodnie z naszymi planami przyszedł czas na pierwszy szczyt Tatr Wysokich. Pobudka 5.00, szybkie śniadanie, krótka podróż samochodem i o godzinie 6.30 u naszych stóp pojawił się Krywań. To jeden z najwyższych szczytów tatrzańskich, więc jego zdobycie wymaga zarówno solidnej kondycji, dobrej pogody jak i całego dnia wędrówki. Z takim nastawieniem wyruszyliśmy z parkingu o dźwięcznej nazwie "Tri studnicky", by po 4 godzinach marszu przez las, kosodrzewinę i skalną grań dotrzeć na "świętą górę Słowaków". Jego zdobycie wymaga sporo czasu i sił, a na jego wierzchołek ciągną tłumy Słowaków, bo dla tego narodu to "słowacki Giewont". Po odpoczynku i sesji fotograficznej na wysokości 2494 metrów n.p.m. przyszedł czas na powrót i plenerowe drugie śniadanie na "Pawłowym grzbiecie". Dodatkowo zejście do parkingu niebieskim szlakiem odbyło się w towarzystwie szumiącego potoku i jeziora "Jamski staw", którego zimna woda ochłodziła nogi, ręce, karki i plecy, co niewątpliwie było niezwykłą przyjemnością na finał dnia. Na koniec warto zaznaczyć, że ofiarą wędrówki na Krywań stały się dwie pary górskich butów oraz jedno bardzo bolesne otarcie.








DZIEŃ 5
30 czerwca 2016 r.

Ostatni dzień czerwca przywitał nas letnią, upalną aurą, która została wykorzystana na kolejne górskie "zdobycze". Wczesnym rankiem grupa dotarła do miejscowości Stary Smokowiec, by stamtąd zielonym szlakiem wspiąć się półgodzinnym marszem na Hrebienok, czyli Siodełko. Miejsce to przypomina naszą zakopiańską Gubałówkę, jest podobnie zagospodarowane i wykorzystywane. Następnie szlakiem obok wodospadu Obrovsky grupa dotarła do schroniska Zamkowskiego, gdzie przyszedł czas na drugie śniadanie. W posiłku naszym wiernym towarzyszem był pies, którego apetyt poskromiła dopiero właścicielka zabierając czworonoga na jego własne śniadanie. Po nabraniu sił i wigoru nasze górskie kroki zostały skierowane w stronę schroniska "Skalna chata" położonego u podnóży Łomnicy. Wjazd na ten szczyt jest dość kosztowny i trudno znaleźć wolne terminy, bo kursuje tam jeden wagonik zabierając ledwie 14 pasażerów. Dlatego czarnkowscy cykliści tradycyjnym dwuosobowym wyciągiem wjechali na Łomnicką Przełęcz, z której dość łatwo można zdobyć Wielką Łomnicką Basztę. Widoki z tych miejsc zapierają dech w piersiach, bo przed oczyma turysty rozprzestrzenia się przepiękna panorama Tatr Wysokich z kilkunastoma szczytami, a w dole niebieską barwą kusi Pośredni Staw Spiski i Mały Staw Spiski oraz położone nad nimi schronisko Tery'ego. Droga powrotna wiodła przez Wodospady Zimnej Wody, schronisko "Bilikowa chata" i ponownie Hrebienok.








DZIEŃ 6
1 lipca 2016 r.

Po dwóch nieco trudniejszych dniach, dzisiejsza wycieczka miała należeć do tych z rodzaju "light". Późniejsza pobudka, krótka trasa i szybki powrót. Wszystko po to, żeby nieco odpocząć przed kolejnymi trudniejszymi wspinaczkami. Nie do końca wszystko się udało! Ale po kolei. Poranne spotkanie przy śniadaniu nie było zbyt wesołe i niewiele było rozmów, bo wszyscy mieli jeszcze w pamięci niecelny rzut karny w wykonaniu Kuby Błaszczykowskiego, który pozbawił piłkarską reprezentację Polski półfinałów Mistrzostw Europy. Warto też wspomnieć, że słowacka telewizja publiczna transmituje wszystkie mecze tego turnieju nie blokując kibicom swobodnego dostępu do sportowych emocji. Tymczasem po kolejnej wspólnej analizie przyczyn porażki naszej drużyny, przeplatanej kanapkami i gorącą kawą, przyszedł czas na rozmowę o piątkowej trasie. Mając na uwadze wcześniejsze założenia wybór padł na Osterwę. Ten szczyt osiąga niemal 2000 metrów nad poziom morza i góruje nad Popradzkim Stawem, ale jego zdobycie wydawało się stosunkowo proste. Zatem na początek krótka podróż samochodem do miejscowości Szczyrbskie Jezioro, a potem niedługa piesza wspinaczka do schroniska przy Popradzkim Stawie. Przepiękne widoki oraz ochota na zasłużone lenistwo zachęciły do dłuższego odpoczynku na tarasie schroniska i przygotowanie drugiego śniadania. Potem zaczęła się mozolna wspinaczka na Przełęcz pod Osterwą. Krótki odcinek okazał się bardzo stromy, a dodatkowych emocji dostarczała nadciągająca burza. Po niemal godzinnej wędrówce cel został osiągnięty, a nagrodą za wymagające podejście było bardzo bliskie spotkanie ze świstakiem, który reagował na aparat fotograficzny niemal jak Anja Rubik. Po krótkim pobycie na szczycie zaczął się powrót w dół, do schroniska, który odbywał się przy padającym deszczu i pomrukach tatrzańskiej burzy. Jak to zwykle bywa w górach koniec wycieczki i zejście do Szczyrbskiego Jeziora to miły spacer wśród szumiących potoków, śpiewających ptaków i pięknego słońca na błękitnym niebie.









DZIEŃ 7
2 lipca 2016 r.

Plan na sobotę zakładał, że będzie to jeden z najtrudniejszych dni podczas tegorocznej wyprawy. Celem wycieczki był szczyt o nazwie "Czerwona ławka". W przewodnikach turystycznych jest często nazywany jako "słowacka Orla Perć", a jego zdobycie wymaga 10 - godzinnego marszu. Punktem startu był Stary Smokowiec. Tuż po opuszczeniu centrum tej miejscowości i przebyciu dosłownie 500 metrów na drodze naszego marszu pojawił się... niedźwiedź! Najprawdziwszy, żywy niedźwiedź! Był zaskoczony naszą obecnością dokładnie tak jak my jego! Tyle tylko, że nam towarzyszyła mieszanina strachu, obaw i ciekawości. Bardzo szybko znikł w leśnej gęstwinie, zostawiając nas w niepewności, czy podążać dalej. Warto zaznaczyć, że było to na znakowanym szlaku turystycznym, w bardzo niewielkiej odległości od budynków, a trwało to tak krótko, że nawet nie było możliwości zrobienia fotografii. Po tej niezwykłej przygodzie, z odrobiną strachu, grupa dotarła na Hrebienok, a stamtąd przez schronisko Zamkovskiego i Dolinę Małej Zimnej Wody nad Mały Staw Spiski i schronisko Tery'ego. Tutaj przyszedł czas na plenerowe śniadanie, podczas którego, już tradycyjnie, towarzyszył nam pies czekając na smaczne kąski od czarnkowskich turystów. Od tego miejsca zaczęło się zdobywanie "Czerwonej ławki", które po wielu stromych podejściach zakończyło się mozolną wspinaczką przy pomocy łańcuchów, drabinek i metalowych stopni. Szczyt wznosi się na wysokość 2352 m n.p.m., ale mocno ustępuje polskiej "Orlej perci", która jest zdecydowanie efektowniejsza, ciekawsza i wymaga więcej od podążających nią turystów. Droga powrotna wiodła przez schronisko "Zbójnicka chata" i Dolinę Staroleśną ponowie na Hrebienok, a całą sobotnią wycieczkę zakończyło zejście do Starego Smokowca po 9 godzinach marszu.









DZIEŃ 8
3 lipca 2016 r.

Niedziela była dla całej grupy dniem odpoczynku. Zgodnie z planem, po kilku trudnych dniach związanych z górskimi wędrówkami, dzisiaj przyszedł czas na odrobinę luzu i swobody. Tym bardziej, że pogoda dostosowała się tego nastroju i od świtu mocno padał deszcz. Zatem, po bardzo późnej pobudce i wyjątkowo smacznym śniadaniu w postaci jajecznicy, nastąpiło przedpołudniowe leniuchowanie, które część grupy wykorzystała na udział w niedzielnej mszy świętej w kościele pod wezwaniem świętego Andrzeja /oczywiście w języku słowackim/ oraz na spacer po miejscowości Štrba. Poranek zakończyło wspólne spotkanie przy kawie, na którym ustalono, że pozostały czas niedzieli zostanie wykorzystany na zwiedzanie jaskini oraz zakupy pamiątek i upominków dla najbliższych. Celem niedzielnej wycieczki została Jaskinia Bielańska. Jest to jedyna udostępniona jaskinia w Tatrach Wysokich i jest jedną z najczęściej odwiedzanych jaskiń na Słowacji. Oprócz dziwacznych form skalnych jest znana dzięki bogactwu występowania kalcytowej sintrowej ornamentyki. Podczas zwiedzania można zobaczyć naciekowe wodospady oraz pagodowe stalagmity, jeziorka i inne interesujące formy jaskiniowych ozdób. Jednym z przystanków podczas trasy zwiedzania jest Śpiewalnia - Hudobná sieň, którą tak nazwano dzięki dźwiękom, jakie wydają kropelki spadającej wody na powierzchnię jeziorka. W tej sali, z powodu wyśmienitych warunków akustycznych, są organizowane koncerty muzyki poważnej. Cała jaskinia robi ogromne wrażenie swoją przestrzenią i wielkością oraz przepięknymi formami naciekowymi, które towarzyszą turystom podczas godzinnego zwiedzania. Następnie, zgodnie z planem, grupa udała się do Popradu, aby w tej miejscowości zrobić zakupy na kolejne wycieczki oraz nabyć pamiątki i upominki związane z pobytem na Słowacji.







DZIEŃ 9
4 lipca 2016 r.

Planując przed paroma miesiącami wyjazd w słowackie Tatry, marzyło się czarnkowskim cyklistom zdobycie najwyższego szczytu tego pasma górskiego, czyli Gerlacha. Jego osiągnięcie wymaga sporo sił i czasu, dobrej pogody, a dodatkowo jest dość kosztowne, bo wymaga wynajęcia uprawnionego przewodnika. Zgodnie z prawem przewodnik może zabrać maksymalnie 3 osoby, ponieważ wejście na ten szczyt jest stosunkowo niebezpieczne, wymaga asekuracji linami i prowadzi nieznakowaną drogą. Spośród uczestników wyprawy dokładnie 3 osoby zdecydowały się na zdobycie tego "króla tatrzańskiego", a pozostała część ekipy wybrała się na szczyt "Bystra ławka".

Na Gerlach grupę prowadził przewodnik Tomek, który do Tatrzańskiej Polanki dotarł z Zakopanego. Żeby uniknąć tłoku na szlaku i nie ryzykować załamania pogody należało już o 5.20 samochodem z przewodnikami i innymi osobami wchodzącymi na Gerlach wjechać do schroniska "Śląski dom" na wysokość 1670 m n.p.m. Stamtąd tuż przed godziną 6.00 zaczęła się mozolna wędrówka, którą odrobinę utrudniał silny i zimny wiatr oraz temperatura bliska zeru. Tuż przed pierwszą poważną wspinaczką na "Wielicką Próbę" przyszedł czas na ubranie uprzęży, związanie się linami oraz założenie kasków. W takiej czteroosobowej kolumnie, wzajemnie się ubezpieczając, przez kolejne kilkadziesiąt minut trwała pionowa wspinaczka, by osiągnąć szczyt 2655 m n.p.m. tuż przed godziną 9.00. Nie mogło tam zabraknąć pamiątkowych fotografii, wspólnego posiłku oraz wpisu do pamiątkowej księgi, która oczekuje na wierzchołku w specjalnej metalowej skrzynce. Po kilkuminutowym odpoczynku zaczęła się droga powrotna i zejście, które wcale nie było łatwiejsze. Bywały fragmenty trudne technicznie wymagające nie tylko sprawności, ale również odporności na odsłonięte i głębokie urwiska. Całość wyprawy zakończył marsz Batyżowiecką Doliną wokół Batyżowieckiego Stawu i czerwonym szlakiem ponownie do schroniska "Śląski dom".

Osoby, które zdecydowały się zdobyć "Bystrą ławkę" mogły spać odrobinę dłużej, ale również rozpoczęły wspinaczkę dość wcześnie, bo tuż przed godziną 7.00. Z miejscowości Szczyrbskie Jezioro, żółtym szlakiem tuż obok Wodospadu Skok i Stawu nad Skokiem, grupa dotarła do Capiego Stawu, by po krótkim odpoczynku wspiąć się na wysokość 2300 m n.p.m. i osiągnąć szczyt. Wejściu towarzyszyło sporo łańcuchów i metalowych zabezpieczeń, które ułatwiając wędrówkę potwierdzają skalę trudności zdobycia szczytu. Zejście Furkotną Doliną było nieco monotonne i uciążliwe, ale po kilkudziesięciu minutach grupa ponownie wróciła do miejsca startu, a następnie do Szczyrby.











DZIEŃ 10
5 lipca 2016 r.

Wszystko co dobre kiedyś się kończy! Nadszedł czas pożegnania ze Słowacją i Tatrami Wysokimi. Wtorek był ostatnim dniem naszego wędrowania, bo w środę wyruszamy w drogę powrotną do Czarnkowa. Celem dzisiejszej wycieczki, po raz drugi podczas tego pobytu, był Słowacki Raj. Rejon ten kryje tak wielkie bogactwo turystyczne, że można by spędzić tam przynajmniej kilka dni, a my musieliśmy wybrać tylko jedno miejsce. Zatem po lekturze przewodnika i analizie mapy miejscem tym został szlak przez jar "Wielki Sokół". To najdłuższy w tym terenie wąwóz uchodzący do Doliny Białej Wody. Prawie 3 - godzinne przejście dostarcza wspaniałych wrażeń. Trasa spaceru prowadzi na przemian brzegami i łożyskiem potoku, mając po obu stronach wysokie urwiska skalne. W najatrakcyjniejszym miejscu 300 metrowe pionowe ściany wąwozu zbliżają się do siebie na szerokość kilku metrów. Turystom towarzyszą liczne techniczne ułatwienia w postaci drabinek, łańcuchów i kładek, a po drodze można podziwiać kilka wodospadów. Wycieczkę kończy urokliwa rozpadlina "Kamenne vrata" i przesmyk "Rothova roklina", które robią wielkie wrażenie ze względu na trasę poprowadzoną drewnianymi kładkami tuż nad potokiem oraz przytłaczającą wielkością i bliskością skał. Monotonna droga powrotna do miejscowości Pila wiodła przez las świerkowo - bukowy, a jej zakończeniem był odpoczynek i posiłek w plenerowym barze tuż przy parkingu.










DZIEŃ 11
6 lipca 2016 r.

Miejscowość, w której przez ostatnich 10 dni odpoczywaliśmy, czyli Szczyrba, pożegnała nas nocną ulewą i potężną burzą, a w zasadzie tylko jednym grzmotem. Jednak przy pożegnalnym śniadaniu wszyscy bez wyjątku potwierdzili, że tak ogromnego huku związanego z burzą nigdy jeszcze nie słyszeli. Wystarczy dodać, że ten "grom z jasnego nieba" obudził wszystkich w ciągu jednej sekundy. Na szczęście wczesny poranek okazał się dużo łaskawszy i na pożegnanie słońce pięknie oświetlało i osuszało górskie szczyty. W takiej scenerii czarnkowscy cykliści opuszczali słowackie Tatry z radością, dumą i nostalgią, wpatrując się w odsłonięte skaliste dwutysięczniki. Po pożegnaniu z gospodarzami, którzy przyjęli nas bardzo sympatycznie, gościnnie i profesjonalnie, przyszedł czas na nieco męczącą podróż samochodem. Pokonanie blisko 700 kilometrów wymagało blisko 10 - godzinnej jazdy, mimo iż tym razem przeważały drogi ekspresowe i autostrady. Na początek przejazd "Zakopianką" do Krakowa z obowiązkowym przystankiem na zakup tradycyjnych polskich serów góralskich, czyli oscypków. A potem już wygodna droga autostradą A4 do Wrocławia i drogą krajową numer 5 do Poznania. Zanim jednak powitała nas tablica z napisem CZARNKÓW, krótki przystanek w Klempiczu na ostatni pożegnalny uścisk rąk i wzajemne podziękowania za wspólny wyjazd i wędrowanie górskimi szlakami.

W ten oto sposób dobiegł końca kolejny letni wyjazd wakacyjny Rowerowej Sekcji Turystycznej z Czarnkowa. Wszystkim, którzy śledzili naszą relację bardzo dziękujemy i mamy nadzieję, ze udało się przesłać choć trochę naszych emocji, które towarzyszyły nam podczas tej wyprawy! Specjalne podziękowania dla naszego kolegi Marcina Małeckiego, który każdego dnia, poświęcając swój czas, czuwał aby nasze relacje były zawsze aktualne.

Z turystycznym pozdrowieniem
Paweł Zajda





Tak było w zeszłym roku
O serwisie  |   Dodaj do ulubionych  |   Ustaw jako startową  |   Miasto Czarnków  |   Miejskie Centrum Kultury
Redakcja Czarnkow.INFO: 64-700 Czarnków, os. Parkowe 21/37, tel/fax 600 545 261, czarnkow.info@onet.pl
© Marcin Małecki Jacek Dutkiewicz 2004-2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.