Czarnkow.INFO - Internetowy Serwis Informacyjny
    Strona główna     Urzędy     Kultura i atrakcje     W mieście     Archiwum
Dzisiaj jest: 25 kwietnia 2024, czwartek.  Imieniny: Jarosława, Marka, Sławy, Szczepana



free counters


OBUCHEM W ŁEB



W kolekcji militariów Muzeum Ziem Czarnkowskiej znajduje się niezwykła broń - ozdobiony herbem Nałęcz czekan z XVII wieku. Dla wszystkich miłośników historii i uzbrojenia przygotowaliśmy o niej krótką opowieść.

W Muzeum Ziemi Czarnkowskiej można zobaczyć ciekawy, siedemnastowieczny czekan. Jego stylisko nie jest oryginalne; zostało dodane później, najpewniej w XIX wieku. Wykonane jest ze stali i ma długość 51 centymetrów, co upodabnia broń do młotka rycerskiego, średniowiecznej broni do rozbijania zbroi płytowej. Samo żeleźce pochodzi z siedemnastego wieku, ma prosty, acz efektowny ornament wokół osady w postaci pionowych rowków. Najciekawszą jego cechą jest umieszczony na obuchu niewielki klejnot herbu Nałęcz w starszej wersji, tzw. niewiązanej. Wykonany jest on ze srebra metodą inkrustacji. Takiego herbu używali właściciele Czarnkowa, Czarnkowscy. Być może ów czekan należał do jednego z nich? Niestety, nie wiadomo.

Miłośnicy trylogii Henryka Sienkiewicza z pewnością wiedzą, że czasy Rzeczpospolitej Obojga Narodów nie należały do spokojnych. Obowiązywało prawo silniejszego - sądy nie miały możliwości egzekwowania swoich wyroków, a czasem nawet nie były w stanie doprowadzić podsądnego na salę rozpraw. Nawet jeśli nad kimś zawisł najsurowszy wyrok banicji, zawsze mógł uciec na Ukrainę i tam poszukać szczęścia. W naszej historii nieraz natrafiamy na postacie takich szlachciców - kryminalistów; wystarczy wspomnieć Samuela Łaszcza, który kazał sobie podbić płaszcz wyrokami sądowymi albo słynnego Stanisława "Diabła z Łańcuta" Stadnickiego. Awantury, pijatyki i pojedynki były codziennością. Łby szlacheckie często znaczyły blizny od szabli.

Wśród upojonych złotą wolnością Panów braci jedna broń, prawdziwie zbójecka, wzbudzała lęk do tego stopnia, że sejmy w latach 1578,1601 i 1620 aż trzykrotnie ich zakazywały - nazywano je ogólnie obuchami. Rozróżniano ich trzy rodzaje. Składały się z żeleźca oraz drewnianego trzonka, niezbyt grubego, długości około stu centymetrów. Trzonek u dołu zaopatrzony było zazwyczaj w okucie, umożliwiające korzystanie z broni jako laski. Budowa żeleźca decydowała, do jakiego typu broń należy. Z jednej strony zawsze był to młotek, podobny do szewskiego, czyli o mocno poszerzonym obuchu. Po przeciwnej stronie mogła znajdować się jedna z trzech rzeczy. Jeśli był to gruby, stalowy kolec - taką broń nazywano nadziakiem; jeśli długi, cienki kolec zawinięty mocno w dół - wówczas był to obuch lub inaczej obuszek, mogła to być w końcu siekierka - i wtedy mielibyśmy do czynienia z czekanem. Wszystkie trzy typy uważano za broń wyjątkowo niebezpieczną. Wielu szlachciców chodziło z nimi na co dzień (w końcu mogły służyć jako laski), a już jedno uderzenie bywało zabójcze. Jędrzej Kitowicz pisał: "Straszne to było narzędzie w ręku Polaka, ile, podówczas, gdzie panował humor do zwad i bitwów skłonny. Szablą jeden drugiemu obciął rękę, wyciął gębę, zranił głowę, krew zatem dobyta z adwersarza tamowała zawziętość. Obuchem zaś zadał ranę często śmiertelną, nie widząc krwi, i dlatego, nie widząc jej - nie zaraz się upamiętał, waląc oraz naraz i - nie obrażając skóry- łamał żebra i gruchotał kości."

Ciekawostką jest, że właśnie po nadziak sięgnął Michał Piekarski, gdy 15 listopada 1620 roku targnął się na życie króla Zygmunta III Wazy. Szczęśliwie, król został tylko ranny, a szaleniec został prędko rozbrojony.

Pomimo tej strasznej opinii była to broń popularna, zwłaszcza w czasie wojny, a nawet ciesząca się pewnym poważaniem. Nadziaki były oznaką godności porucznikowskiej w jeździe narodowego autoramentu, czyli wśród husarii i pancernych. Takie egzemplarze bywały często bogato zdobione trawieniami, a nawet klejnotami. O popularności tej broni świadczy również porzekadło z epoki: "U czekana obuch na złodzieja, blat (ostrze) na nieprzyjaciela, toporzysko (płaz) na chłopa".

Zła sława tej rodziny broni jest spuścizną dawnych, barwnych i dzikich czasów, gdy każdy szlachcic sam był sobie panem i rozróby były na porządku dziennym. Dziś nie musimy się już obawiać warchołów i sejmowych rozrabiaków. Obuszki, czekany i nadziaki w końcu trafiły tam, gdzie ich miejsce - bezpieczne za muzealną szybą.
Karolina Rążewska - Golik, Mikołaj Kułakowski

O serwisie  |   Dodaj do ulubionych  |   Ustaw jako startową  |   Miasto Czarnków  |   Miejskie Centrum Kultury
Redakcja Czarnkow.INFO: 64-700 Czarnków, os. Parkowe 21/37, tel/fax 600 545 261, czarnkow.info@onet.pl
© Marcin Małecki Jacek Dutkiewicz 2004-2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.