Czarnkow.INFO - Internetowy Serwis Informacyjny
    Strona główna     Urzędy     Kultura i atrakcje     W mieście     Archiwum
Dzisiaj jest: 19 kwietnia 2024, piątek.  Imieniny: Ady, Konrada, Leona, Włodzimierza



free counters


WAKACYJNA WYPRAWA ROWEROWA



Czarnkowska Rowerowa Sekcja Turystyczna w roku 2017 osiągnie pełnoletność i jesienią obchodzić będzie osiemnaste urodziny! Przez te wszystkie lata organizowała wiele wycieczek, rajdów i spotkań turystycznych przeznaczonych dla bardzo szerokiego grona miłośników rekreacyjnej jazdy na rowerze. Duża grupa mieszkańców Ziemi Nadnoteckiej korzystała i nadal korzysta z tych propozycji poznając urok doliny Noteci i Puszczy Noteckiej z wysokości rowerowego siodełka! Ale poza tym członkowie sekcji starają się również organizować wyjazdy we własnym gronie, które oprócz walorów turystycznych niosą sporą dawkę wzajemnej radości, integracji i życzliwości. Niewątpliwie do takich wędrówek zaliczyć należy tradycyjny wyjazd wakacyjny, którego siedemnastą edycję właśnie czarnkowscy cykliści rozpoczynają! We wtorek, 25 lipca, wyruszą do miejsc, gdzie jeszcze na rowerach nie dotarli, bo tym razem celem tej podróży będą tereny centralnej Polski.

Podobnie jak w latach poprzednich zapraszamy na codzienne relacje.



DZIEŃ 1
25 lipca 2017 r.

Niestety dzisiejsza i zarazem pierwsza relacja będzie nietypowa! Jak zwykle każdemu wyjazdowi towarzyszy niepokój, emocje i niecierpliwe oczekiwanie. Podobnie było dziś rano, kiedy wystarczyło zjeść śniadanie, założyć sakwy i popedałować zgodnie z zaplanowaną trasą! Ale już poranna pobudka wskazywała, że ten prosty plan będzie trudno zrealizować. Nad Czarnkowem i całą Wielkopolską, zawisły czarne chmury, z których padał solidny deszcz. Gdyby jego opady były przelotne, bądź niewielkie, zapewne nie stanowiłyby wielkiej przeszkody. Niestety z nieba lały się strumienie wody i wyjazd w takich warunkach w zasadzie okazał się niemożliwy, bo już po pokonaniu kilku kilometrów każdy uczestnik odczułby obecność wody na każdym elemencie stroju kolarskiego. Po telefonicznych konsultacjach, które trwały niemal 5 godzin oraz śledzeniu internetowych prognoz pogody zapadła decyzja, żeby jednak wyruszyć w środę. Szkoda straconego dnia, ale wszyscy mamy nadzieję, że jutro nic nie stanie na przeszkodzie, żeby bez problemów wyruszyć w kolejną wakacyjna trasę rowerową.







DZIEŃ 2
26 lipca 2017 r.

Dzisiaj pogoda okazała się dużo łaskawsza niż wczoraj, dlatego bez żadnych przeszkód można było wsiąść na rowery i rozpocząć tegoroczny wyjazd wakacyjny. Tradycyjnie miejscem startu był plac przed Czarnkowskim Domem Kultury i tuż po godzinie 9.00 siedem osób wyruszyło w stronę Inowrocławia. Co prawda jeszcze przed południem delikatnie dało się odczuć lekko siąpiący deszcz, ale w żaden sposób nie można tego porównać do wczorajszej aury. Kiedy się wydawało, że już teraz wszystko pójdzie zgodnie z planem nastąpiło pierwsze spowolnienie. Na szczęście awaria w postaci przebitej dętki nie jest najtrudniejsza do usunięcia, więc po kilkunastu minutach grupa ruszyła dalej. Ale nie był to koniec kłopotów technicznych. Przy wjeździe do Budzynia, przy tym samym rowerze i tym samym kole, ponownie brak powietrza. Przyczyną okazał się drobny fragment szkła, który utkwił w oponie i z upływem czasu przebijał kolejne dętki. Jego usunięcie trochę trwało, ale na szczęście był to ostatni problem techniczny tego dnia. Warto wspomnieć, że usuwanie tej awarii odbywało się naprzeciwko zakładu wulkanizacyjnego, którego pracownicy nie wykazali się specjalną życzliwością, bo na naszą prośbę o małą pomoc zasugerowali nam 30 - minutowy czas oczekiwania. Od tego momentu wszystko przebiegało zgodnie z planem. Po pokonaniu 50 kilometrów pierwszy dłuższy odpoczynek w Wągrowcu, do którego zachęciła nas reklama rozgrzewającej zupy gulaszowej. Po posiłku i nabraniu sił przyszedł czas na kolejne kilometry, które z czasem zaczęły przebiegać po terenie geograficznym, który nazwa się Pałuki, a administracyjnie należy do województwa kujawsko - pomorskiego. Jedną z ciekawostek, która nas zaskoczyła to remont drogi pomiędzy Damasławkiem a Żninem, gdzie na odcinku 15 kilometrów kierowców zatrzymuje kilka sygnalizatorów uruchamiając ruch wahadłowy, a plac budowy jest zupełnie pusty. Brak tam nawet najmniejszej maszyny, narzędzi czy sprzętów budowalnych, o pracownikach nie wspominając! Zbliżając się do końca dzisiejszej wędrówki miłym akcentem był krótki odpoczynek na moście nad, dobrze nam znaną, rzeką Noteć, która przed miejscowością Barcin przepływa przez jezioro Wolickie. Wędrówkę zakończyło poszukiwanie noclegu, które okazało się dość trudne. Po kilku telefonach i zasięgnięciu informacji od mieszkańców nasze drogi skierowaliśmy do miejscowości Sadłogoszcz, gdzie w warunkach, delikatnie rzecz ujmując mało komfortowych, zakończył się pierwszy dzień naszej wędrówki.

Trasa: Czarnków - Gębice - Wyszyny - Budzyń - Wągrowiec - Damasławek - Żnin - Barcin - Sadłogoszcz /126 km/.








DZIEŃ 3
27 lipca 2017 r.

Drugi dzień wyprawy rozpoczął się bardzo wcześnie z dwóch powodów, po pierwsze przed nami była stosunkowo długa trasa, a po drugie miejsce noclegu nie zachęcało do przedłużania pobytu. Początkowy odcinek wiódł dość ruchliwą trasą w kierunku Inowrocławia, bo pierwszym celem tego dnia była wizyta w tym uzdrowisku, a w szczególności w Parku Solankowym, gdzie najważniejsze miejsce zajmuje tężnia. Większości Polakom słowo "tężnia" kojarzy się z Ciechocinkiem, a tymczasem ta z Inowrocławia niczym jej nie ustępuje, a być może jest nawet atrakcyjniejsza. Po krótkim spacerze na placu wewnątrz tej konstrukcji i po jej koronie rozpoczął się drugi etap wędrówki, który zakończył się w Kruszwicy. Tam obowiązkowy odpoczynek nad jeziorem Gopło oraz wspinaczka na 32 - metrową wieżę, która od lat znana jest z legendy o myszach i królu Popielu. Ciemniejące od chmur niebo przyspieszyło decyzję o szybkim wyjeździe i kontynuowaniu wycieczki. Od tego momentu trasa prowadziła spokojnymi, urokliwymi, wiejskimi drogami asfaltowymi wśród pół i łąk. Naszą uwagę zwróciły dwie rzeczy, po pierwsze, również w tym regionie Polski widać brak letniego słońca i nadmiar opadów, bo prawie każde zboże zaczęło przyjmować ciemny kolor i chylić się do ziemi. A po drugie zupełnie inaczej wygląda tu struktura zasiewu. Oprócz tradycyjnych zbóż, a więc pszenicy, rzepaku czy owsa przeważają potężne uprawy cebuli, marchwi, dyni, koperku, ogórków, pietruszki, selera i pora. Podążając w takiej scenerii udawało się nam również unikać deszczu, bo opony pozostawały zupełnie suche. Ale do czasu! Pierwsze mocniejsze krople spadły z nieba w okolicach miejscowości Kościelna Wieś, ale przed zmoknięciem uchroniła nas wiata przystanku autobusowego. W oczekiwaniu na rozpogodzenie padł pomysł o gorącej kawie. Z pomocą przyszła nam bardzo życzliwa i sympatyczna pani ze sklepu spożywczego, dla której zalanie siedmiu kubków gorącą wodą nie stanowiło najmniejszego problemu. I w ten sposób przystanek autobusowy stał się na kilka minut przyjazną kawiarnią i miejscem zasłużonego, choć przymusowego odpoczynku. Po tak "ekskluzywnym" podwieczorku przyszedł czas na ostatni etap wycieczki, który prowadził do miejscowości Brześć Kujawski. I kiedy się wydawało, że dzień zakończy spokojny dojazd na miejsce odpoczynku rozpoczęła się prawdziwa ulewa, przed którą nie było szans ucieczki. Tak więc natura dopięła swego i zgodnie z zapowiedziami synoptyków zupełnie przemoczeni dojechaliśmy do zajazdu "Sonata". Na szczęście warunki pobytu w 100 % wynagrodziły kaprysy pogodowe!

Trasa: Sadłogoszcz - Pakość - Inowrocław - Kruszwica - Dobre - Lekarzewice - Brześć Kujawski /93 km/








DZIEŃ 4
28 lipca 2017 r.

Początek piątkowej trasy był bardzo prosty. Należało pokonać blisko 50 kilometrów, żeby dotrzeć do miejscowości Gostynin. Tym razem pogoda sprzyjała, więc szybko przed oczami przemijały kolejne leśne i wiejskie krajobrazy. Mały odpoczynek, dość przypadkowo i spontanicznie, został zorganizowany w miejscowości Kowal. Powodem zatrzymania była informacja na rogatkach miasta o pomniku Kazimierza Wielkiego w tym mieście. Trochę zaskoczył nas ten fakt, dlatego z dużym zaciekawieniem rozpoczęło się rowerowe poszukiwanie postumentu. Okazało się, że Kowal to przepiękna miejscowość z wieloma odnowionymi budynkami, wyremontowanymi obiektami, bardzo ładne i czyste, widać tam dbałość o "małą ojczyznę" zarówno ze strony władz, jak i mieszkańców. Zwieńczeniem tych zachwytów był krótki odpoczynek w przepięknym Parku Miejskim usytuowanym w centrum miasta oraz wspomniany pomnik króla Kazimierza Wielkiego. Rzeźba powstawała w latach 2008 - 2010, a honorowy patronat nad jej budowlą sprawował prezydent Lech Kaczyński. Uroczystego odsłonięcia dokonał zaś kolejny prezydent - Bronisław Komorowski. Oczywiście pojawia się pytanie, dlaczego taki pomnik, w takim miejscu? Otóż odpowiedź jest bardzo prosta i oczywista - to właśnie tutaj Kazimierz Wielki się urodził. I nie jest to jedyny znany Polak z tego miasta. Również tu urodził się znany aktor Jan Nowicki. Pokonywanie kolejnych kilometrów zbliżało nas dość sprawnie do Płocka. Zanim jednak został pokonany most na Wiśle przyszedł czas na odpoczynek związany z regeneracją sił i uzupełnieniem ubywających kalorii. Plenerowy posiłek udało się przygotować w miejscowości Korzeń Królewski, gdzie bardzo sympatyczni właściciele sklepu spożywczego z dużą życzliwością udostępnili odpowiedni teren. Wjazd do Płocka okazał się bardzo przyjazny dla rowerzystów, bo w większości prowadził wygodnymi ścieżkami, ale niestety całość tradycyjnie spowolnił deszcz. Po kilkudziesięciu minutach aura okazała się łaskawsza i nadszedł czas na podziwianie Wisły spod stóp płockiej bazyliki. Ponadto wizytę w tym mieście umiliły nam dwa spotkania z tamtejszymi rowerzystami, którzy zupełnie spontanicznie zainteresowali się naszą grupą oraz zaoferowali niezbędną pomoc, gdyby taka była konieczna! Za ich poradą ostatni etap piątkowej trasy został przez nas pokonany drogą krajową numer 60, aż do miejscowości Drobin, gdzie przyszedł czas na zasłużony odpoczynek. Zanim jednak tam dotarliśmy tradycyjnie zmuszeni byliśmy kolejną godzinę przeczekać pod wiatą autobusową ze względu na deszcz i burzę.

Trasa: Brześć Kujawski - Kowal - Gostynin - Korzeń Królewski - Łąck - Płock - Bielsk - Drobin / 116 km/











DZIEŃ 5
29 lipca 2017 r.

Jaka jest idealna pogoda dla rowerzysty? Niezbyt gorąco, delikatne chmurki, przez które przebija się słońce oraz wiatr wiejący prosto w plecy! Tak właśnie było dzisiaj! Po raz pierwszy pogoda podczas tegorocznej wyprawy była naszym sprzymierzeńcem i ułatwiała pokonywanie kolejnych kilometrów. Od samego rana, wykorzystując mniejszy ruch samochodowy, została pokonana droga do Ciechanowa. Celem w tym mieście był Zamek Książąt Mazowieckich, po zwiedzeniu którego nadszedł czas odpoczynku i posiłku. Niewielkim dodatkiem do potraw była odrobina lokalnego piwa z Browaru Ciechan, który również tutaj ma swoją siedzibę. Następnie lokalnymi drogami czarnkowska grupa dotarła do Opiniogóry. W tej niewielkiej miejscowości swoją siedzibę ma kompleks zabytkowych budynków związanych z rodziną Krasińskich oraz epoką romantyzmu. Całość otoczona dobrze zagospodarowanym parkiem sprawia, że warto tu zajrzeć chociaż na moment. Dalsza wędrówka wiodła lokalnymi drogami wśród pół i łąk, więc mimo wysiłku i małego zmęczenia, można było zregenerować siły i odetchnąć od szumu pędzących samochodów i miejskiego gwaru. Dzień zakończyła wizyta na najdłuższym rynku w Europie, który mieści się w Pułtusku, a dodatkową dla nas atrakcją był zlot starych i zabytkowych pojazdów, które ten ponad czterystumetrowy prostokąt wypełniły po brzegi.

Trasa: Drobin - Glinojeck - Ciechanó - Opiniogóra Górna - Gołymin Ośrodek - Pułtusk /105 km/








DZIEŃ 6
30 lipca 2017 r.

Relacja z dzisiejszej trasy będzie dość uboga, bo dzień naznaczony został poranną awarią roweru. Niestety sprawa okazała się na tyle poważna, że potrzebna była pomoc specjalistycznego warsztatu, wyposażonego nie tyle w odpowiedni sprzęt, ale przede wszystkim w zapasowe części. Całą sytuację dodatkowo komplikowała niedziela, bo tradycyjnie wszystkie tego rodzaju sklepy i obiekty są w tym dniu zamknięte. Na szczęście udało się telefonicznie skontaktować i umówić z mechanikiem rowerowym w Pułtusku, który nie zważał na wolny dzień oraz właśnie rozpoczęty urlop i pomógł całą sprawę załatwić! W tym samym czasie pozostała część grupy mogła dokładniej zwiedzić Pułtusk. Był więc czas na wizytę w Bazylice Kolegiackiej, Zamku Biskupim oraz „spotkanie” z Krzysztofem Klenczonem, który z sentymentalną miną i gitarą w ręku spogląda na pułtuski rynek. Kiedy udało się uporać z awarią rozpoczęła się właściwa część wycieczki, która z racji późnego startu, doprowadziła nas tylko do Nowego Dworu Mazowieckiego po pokonaniu zaledwie 46 kilometrów. Ciekawostką podczas tego pedałowania była krótka wizyta przed prawosławną cerkwią w miejscowości Stanisławowo oraz nieco nietypowe kąpielisko usytuowane na rzece Wkra w Pomiechówku, gdzie woda kąpiącym sięga zaledwie do kolan, a dodatkowo muszą uważać na przepływające kajaki.

Trasa: Pułtusk - Nasielsk - Nowy Dwór Mazowiecki /46 km/.








DZIEŃ 7
31 lipca 2017 r.

W poniedziałek została zarządzona bardzo wczesna pobudka, żeby choć odrobinę odrobić straty czasowe poniesione przez niedzielną awarię roweru. Stąd też już o godzinie 8.00 czarnkowska grupa zameldowała się na ulicy Bema w Modlinie, żeby rozpocząć zwiedzanie Twierdzy Modlin. Ten militarno - fortyfikacyjny obiekt położony u zbiegu Wisły i Narwi zajmuje potężny teren i jest trochę niedocenionym obiektem na mapie turystycznej Polski. Świadczy o tym choćby fakt, że większość turystów odwiedzających to miejsce to nie Polacy. Informacje przekazywane przez przewodnika uświadamiają zwiedzającym jak ważny i istotny był to obiekt ze względów strategicznych i militarnych. Mało kto wie, że właśnie w Twierdzy Modlin jest najdłuższy budynek w Europie i drugi pod względem długości na świecie /2250 metrów/. Jego powierzchnia jest wielokrotnie większa nie tylko od Zamku Królewskiego na Wawelu, ale i zamku malborskiego, a nawet od całkowitej powierzchni obydwu tych warowni. Dodatkową dla nas atrakcją była możliwość zwiedzania na rowerze, wspólnie z tak poruszającym się przewodnikiem. Ale na wszystkich największe wrażeni zrobił krajobraz z Wieży Tatarskiej, z której oprócz widoku na Warszawę, Kampinowski Park Narodowy i okolice Modlina rozciąga się przepiękna panorama Wisły i wpadającej do niej Narwi. Po tym historycznym spotkaniu przyszedł czas na wędrówkę rowerową, która częściowo prowadziła przez tereny Kampinowskiego Parku Narodowego do miejscowości Leszno, a potem do Żelazowej Woli. Tutaj obowiązkowym punktem wycieczki była wizyta w dworku, w którym urodził się Fryderyk Chopin oraz spacer po przepięknym i zadbanym otaczającym go parku. Następnie przez Sochaczew i Bolimowski Park Krajobrazowy grupa dotarła do Nieborowa, by podziwiać barokowy pałac, który przez długie lata należał do rodziny Radziwiłłów. Końcowy etap tego dnia prowadził do Łowicza, gdzie nastąpił czas zasłużonego odpoczynku.

Trasa: Nowy Dwór Mazowiecki - Leszno - Kampinos - Żelazowa Wola - Sochaczew - Bolimów - Nieborów - Arkadia - Łowicz /105 km/











DZIEŃ 8
1 sierpnia 2017 r.

Dzisiejszy odcinek należał do jednego z najtrudniejszych! Wszystko za sprawą pogody. Już od poranka termometry pokazywało grubo ponad 20 stopni ciepła, a z każdą godziną temperatura wzrastała, by w południe przekroczyć 40 stopni. Na dodatek przez wszystkie kilometry dzisiejszej wędrówki bardzo przeszkadzał wiatr, który tradycyjnie wiał prosto w twarz, a jazdę utrudniał brak lasów i związanych i nimi cienia. Wtorkową wycieczkę rozpoczęła wizyta na starym rynku w Łowiczu i w Bazylice Katedralnej Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i św. Mikołaja, która znana jest jako miejsce spoczynku dwunastu arcybiskupów gnieźnieńskich i prymasów Polski. Nazywa się ją również "Mazowieckim Wawelem" lub "perłą zachodniego Mazowsza". Następnie, po krótkiej konsultacji z pracownikami łowickiej Informacji Turystycznej, grupa wyruszyła drogą krajową numer 92 w kierunku miejscowości Maurzyce, bowiem naszą uwagę przykuł pewien zabytek dość mało znany. Otóż znajduje się tam zabytkowy most na rzece Słudwi. Jest to pierwszy na świecie drogowy most spawany, a oddany do użytku w roku 1929. W tej chwili nie jest już używany, ale warto się tam zatrzymać. Potem mało ruchliwymi drogami wśród pól, gdzie właśnie rozpoczynały się żniwa, dotarliśmy do miasta Piątek. W miejscowości znajduje się geometryczny środek Polski, który symbolizuje specjalny pomnik. Dotarliśmy tam dokładnie w południe, 1 sierpnia i w połowie wakacji! Stąd już niewiele kilometrów było do wsi Tum, gdzie można podziwiać kolegiatę wzniesioną w XII wieku, która należy do najlepszych przykładów architektury romańskiej w Polsce. Potem po przebyciu blisko 70 kilometrów przyszedł czas na odpoczynek w Łęczycy. To jedno z najstarszych miast w Polsce z monumentalnym zamkiem wybudowanym przez Kazimierza Wielkiego i fontanną na rynku, która okazała się zbawienna dla utrudzonych temperaturą kolarzy z Czarnkowa. Ostatni etap wędrówki wiódł spokojną, słoneczną drogą wprost do Uniejowa. Część grupy skorzystała z okazji i trudy rowerowej wędrówki schłodziła w uniejowskich termach.

Trasa: Łowicz - Maurzyce - Bocheń - Mystkowice - Bielawy - Piątek - Łęczyca - Wartkowice - Uniejów /101 km/.








DZIEŃ 9
2 sierpnia 2017 r.

Środa była pierwszym dniem, który zaczął nas zbliżać do końca wakacyjnej wyprawy. Zarządzona bardzo wcześnie pobudka, a po niej śniadanie i wyjazd spowodowały, że granicę pomiędzy województwem łódzkim a wielkopolskim przekroczyliśmy jeszcze przed godziną 7.00. Powody była dwa - po pierwsze jeden z uczestników musiał wracać wcześniej do domu, więc stosunkowo szybko podążał na stację kolejową w miejscowości Koło, a po drugie pozostali uczestnicy kierowali się do Kłodawy, żeby zwiedzić i zobaczyć kopalnię soli. Dla większości Polaków kopalnia soli kojarzy się jedynie z Wieliczką, a warto pamiętać o podobnych obiektach w Kłodawie i Bochni. Wizytę w kłodawskiej kopalni czarnkowscy cykliści rozpoczęli od plenerowego śniadania numer dwa, bo to pierwsze, z racji wczesnego wyjazdu, miało miejsce o godzinie 5.30! Po spożyciu przepysznych pączków i samodzielnie zaparzonej kawy przyszedł czas na ubranie ochronnych kasków i zjazd górniczą windą 600 metrów w głąb Ziemi do serca kopalni, która jest ciągle funkcjonującym przedsiębiorstwem prowadzącym wydobycie soli i eksploatację bogatych złóż. Ważną informacją jest fakt, że kopalnia w Wieliczce nie prowadzi już wydobycia, a turysta schodzi "zaledwie" do poziomu 300 metrów pod powierzchnię. Złoża kłodawskie są jednymi z największych w Europie, a pozyskiwana sól ma różne kolory i skład. Miłą zasadą dotyczącą zwiedzających jest możliwość zabrania "nieograniczonych" ilości grudek tego minerału oraz prezent na zakończenie w postaci torebki soli o wadze 1 kilograma. Wizyta w kopalni trwała ponad 2 godziny, więc po wyjechaniu na powierzchnię przyszedł czas na śniadanie numer 3, po którym nasze rowerowe ścieżki zostały skierowane przez Sompolno do Lichenia Starego. Był to nieplanowany punkt naszej wycieczki, ale korzystając z dobrej pogody i odrobiny "nadwyżki" czasu postanowiliśmy zobaczyć to wyjątkowe miejsce. Niestety z racji późnego przyjazdu dokładniejsze zwiedzanie zaplanowane zostało na czwartkowy poranek.

Trasa: Uniejów - Dąbie - Kłodawa - Babiak - Sompolno - Licheń Stary /92 km/









DZIEŃ 10
3 sierpnia 2017 r.

Zgodnie z dzisiejszym planem dzień rozpoczęliśmy od wizyty w Bazylice Matki Bożej Bolesnej Królowej Polski w Licheniu Starym. Budowla robi potężne wrażenie zarówno pod względem religijnym, kulturowym, jak i architektonicznym. Warto też zauważyć, że przy tak wielkim rozmachu przy budowie sanktuarium nie zapomniano o bardzo bogatej pracy duszpasterskiej i możliwości wielokierunkowego rozwoju duchowego. Niezapomniane widoki oferuje również punk widokowy umiejscowiony w wieży bazyliki. Podziwiać można rozciągającą się na 35 kilometrów panoramę okolicy i całego Sanktuarium - wieży kościołów, alejek, stawów z nenufarami i dachów licheńskiej bazyliki, a także lasów, pól i jezior otaczających Licheń. Wieża ma 141,5 metra wysokości. Na szczycie wieży znajdują się dwa zamknięte, wentylowane tarasy widokowe. Pierwszy na wysokości 98 metrów, czyli mieści się na 27 piętrze, drugi zaś na wysokości 114 metrów, czyli 31 piętrze. Można się tam dostać windą, wjazd trwa około 40 sekund lub wejść schodami pokonując 762 stopnie. Niezależnie od wybranego sposobu dotarcia na szczyt widok jest imponujący. Po tych podniebnych przeżyciach należało wsiąść na rowery i pokonać kolejne kilometry zbliżające nas do Czarnkowa. Początkowo droga wiodła wśród jezior i stawów rybnych niemalże do miejscowości Ślesin. Małe kłopoty z nawigacją spowodowały, że przypadkowo dotarliśmy do miejscowości Kleczew, gdzie nie tylko przyszedł czas na drugie śniadanie, ale również mieliśmy możliwość zobaczenia jak jest transportowany, tuż nad powierzchnią ziemi, wydobyty węgiel brunatny. Po krótkim odpoczynku, przez Izdebno i Ostrowite, dotarliśmy do miejscowości Anastazewo. Ma ono ciekawy epizod historyczny. Otóż Kongres Wiedeński, który zakończył się w 1815 roku, postanowił utworzyć Królestwo Polskie z carem Aleksandrem I jako królem Polski oraz Wielkie Księstwo Poznańskie znajdujące się pod panowaniem pruskim. Granica pomiędzy tymi terenami przebiegała właśnie przez tę wieś i dokładnie przez środek jeziora Powidzkiego, nad brzeg którego dotarliśmy wczesnym popołudniem. Zarządzona tam przerwa obiadowa przez część grupy została wykorzystana nie tylko na posiłek, ale również na kąpiel w jeziorze. Pozostali mogli się przekonać, że niektóre punkty gastronomiczne za punkt honoru stawiają sobie podawanie zimnych posiłków! Z Powidza ostatni odcinek wyprawy prowadził do historycznej, pierwszej stolicy Polski - Gniezna.

Trasa: Licheń Stary - Ślesin - Kleczew - Izdebno - Ostrowite - Anastazewo - Powidz - Witkowo - Niechanowo - Gniezno /92 km/.









DZIEŃ 11
4 sierpnia 2017 r.

Ostatni dzień naszej wyprawy zaplanowany został jako dojazd do Czarnkowa, więc program turystyczny był wyjątkowo skromny. We wczesnych godzinach przedpołudniowych, tuż przed wyjazdem z Gniezna, czarnkowska grupa wjechała na Wzgórze Lecha, by z bliskiej odległości podziwiać Bazylikę Prymasowska Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, czyli katedrę, a potem już bezpośrednio skierować „rowerowe kroki” wprost do Czarnkowa. Standardowo w pedałowaniu przeszkadzał uporczywie silny wiatr, ale nagrodą okazała się przerwa obiadowa w Połajewie, gdzie tradycyjnie rowerzyści z Czarnkowa zostali przyjęci po królewsku! To już nasz zwyczaj, że większość wypraw podsumowujemy właśnie w tym miejscu, czyli restauracji Silvano i zawsze możemy liczyć na życzliwą gościnę. Kuba - bardzo dziękujemy!!! Tuż po godzinie 16.00 wyjazd przeszedł do historii i Czarnków powitał nas błękitem nieba i przepięknie świecącym słońcem!

Trasa: Gniezno - Owieczki - Kiszkowo - Sława - Skoki - Studzieniec - Rogoźno - Ryczywół - Połajewo - Czarnków /108 km/.

Wkrótce podsumowanie wyjazdu.






Tak było w zeszłym roku
O serwisie  |   Dodaj do ulubionych  |   Ustaw jako startową  |   Miasto Czarnków  |   Miejskie Centrum Kultury
Redakcja Czarnkow.INFO: 64-700 Czarnków, os. Parkowe 21/37, tel/fax 600 545 261, czarnkow.info@onet.pl
© Marcin Małecki Jacek Dutkiewicz 2004-2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.