WIELKOPOLSKI SPOT OPLA W LUBASZU
Wielkopolski Spot Opla (WSO) to rozmowy, opowiadania o wspaniałych modelach aut, spotkanie ludzi z wyjątkową pasją, a od strony organizatorów mnóstwo zaangażowania i poświecenia. O piątej edycji zlotu, a drugiej w Lubaszu opowiadają Sławomir Tritt, Robert Józefiak i Jakub Alejski.
W trakcie kilkudniowego zlotu macie mnóstwo zadań, jak sobie z tym radzicie?
Sławomir Tritt: Przeprowadzenie takiej imprezy faktycznie wiąże się z dużą ilością działań. Przed wydarzeniem organizujemy spotkania, na których ustalamy zakres odpowiedzialności i przydzielamy zadania. Może to być wpuszczanie uczestników, ustawianie samochodów, nadzór nad przejazdem korowodu samochodów do Czarnkowa, czy też przeprowadzanie konkurencji. Bardzo ważne, aby każdy trzymał się planu i realizował swoje obowiązki. Oczywiście dodatkowo każdy z nas jest odpowiedzialny za czuwanie nad poprawnym przebiegiem imprezy i przestrzeganiem regulaminu. Zadań jest wiele, ale dzięki temu, że jesteśmy grupą, bardzo dobrze sobie ze wszystkim radzimy.
Przyznaliście nagrody, przepiękne upominki w kilku kategoriach, jak wyglądały te klasyfikacje?
Sławomir Tritt: Upominki, w większości przypadków, zostały przyznane na podstawie subiektywnej decyzji niezależnych sędziów. Każdy z nich, po dokładnym zapoznaniu się z samochodami, dokonał wyboru najlepszych aut w kilku różnych kategoriach - między innymi "Best Car", "Best Car audio" czy też "Best Rim". To pozwoliło nam na wyłonienie 3 najlepszych samochodów i wręczenie nagród ich właścicielom. Inna sytuacja miała miejsce w kategoriach "Classic Car" oraz "Show & Shine". W pierwszym przypadku to przedstawiciele Samorządu Gminy Lubasz dokonali wyboru najlepszego klasyka. W drugim natomiast decydował prowadzący prezentację "Show & Shine", podczas której uczestnicy mieli okazję zaprezentować swoje auto i opowiedzieć jego interesującą historię. Przyznawanie nagród to dla nas bardzo ważny moment, cieszymy się, że możemy docenić wspaniałą pracę wykonaną przez uczestników WSO.
Co było dla Ciebie najciekawsze podczas tej edycji WSO?
Sławomir Tritt: Trudno się zdecydować, gdyż całe wydarzenie było bardzo interesujące, tak też usłyszeliśmy od uczestników, co bardzo nas cieszy. Na pewno jednym z ciekawszych elementów imprezy był pokaz lubaskiej Ochotniczej Straży Pożarnej. Chłopaki zaprezentowali swoje umiejętności podczas cięcia samochodu - pokazali z jakimi wymagającymi zadaniami mierzą się podczas wypadku. Kolejny moment, który zgromadził wiele osób na widowni, to koncert gwiazdy wieczoru LinViolin, która wręcz zaczarowała publiczność swoimi skrzypcami. No i oczywiście nie mógłbym nie wspomnieć o prezentacjach samochodów "Show & Shine", ponieważ to właśnie podczas nich mieliśmy okazję posłuchać wielu naprawdę wspaniałych historii pasjonatów marki Opel.
Ile czasu trwa przygotowanie do zlotu?
Robert Józefiak: Przygotowanie zlotu to bardzo złożony proces. Tylko osoby, które brały udział w takim przedsięwzięciu wiedzą tak naprawdę, ile czasu, nerwów, często nieprzespanych nocy pochłania organizacja imprezy. Mnóstwo różnych tematów do ogarnięcia, często w bardzo krótkim czasie. Zlot organizujemy zawsze w lipcu, zaczynamy przygotowania w styczniu, co jak łatwo policzyć, zajmuje łącznie pół roku, oczywiście im bliżej terminu, tym jest intensywniej.
Czy coś zaskoczyło was podczas piątej już edycji?
Robert Józefiak: Wydaje się, że gdy robi się piątą edycję wszystko jest jasne i klarowne, ale tak naprawdę nigdy nie wiadomo, co i kiedy może nas zaskoczyć. Również w tym roku mieliśmy bardzo dużo przeszkód i wyzwań, z wiadomych względów nie mogę zdradzić szczegółów, z których na szczęście wyszliśmy obronną ręką.
Pięć edycji, dwie ostatnie w Lubaszu, jak się rozwijał WSO przez te lata?
Robert Józefiak: To jest po prostu niesamowite jak ta impreza się rozrosła. Pięć lat temu sądziłem, że będzie to jednorazowy "wyskok", że zrobimy jednodniowy zlot motoryzacyjny, żeby zobaczyć, jak to jest. Tymczasem teraz to już wielodniowa impreza, która pochłania mnóstwo czasu i energii, ale jednocześnie daje niesamowitą satysfakcję. Przyjeżdża mnóstwo ludzi i dobrze się bawi, spędza czas z uśmiechem na ustach. Mamy świetną, kilkunastoosobową ekipę, która bardzo mocno ze sobą współpracuje. Zawsze mamy wyznaczone zadania dla poszczególnych osób, z których każdy świetnie się wywiązuje. Formuła zlotu jest otwarta, często przyjeżdżają całe rodziny, nawet z malutkimi dziećmi. Oczywiście każda edycja ma rozpisany plan wraz z godzinami, kiedy będzie działo się coś konkretnego. W tym roku np. mieliśmy prezentacje samochodów, różnego rodzaju konkursy związane z wyglądem i modyfikacjami samochodów (oczywiście mamy też auta seryjne), animacje i konkursy dla dzieci, strefę gastronomiczną, pokazy cięcia karoserii samochodu, detailingu czy też oklejania auta. Od czwartej edycji mamy również gwiazdę wieczoru, której koncert na żywo słucha się z czystą przyjemnością. Od pierwszej edycji mamy też DJ’a, który wieczorami zabawia gości do późnych godzin nocnych. Plan zlotu jest tak bogaty, że ciężko jest się wyrobić w czasie.
Jakie wrażenia po tak upalnym i emocjonującym weekendzie?
Robert Józefiak: Na pewno olbrzymie zmęczenie. Każdy z nas w to co robi wkłada serducho, mnóstwo pracy i energii. Sam pewnie będę odsypiał te 3 dni przez cały najbliższy tydzień. WSO celowo robimy w lipcu, wybieramy miejscówki takie, gdzie jest plac zabaw dla dzieci i jezioro, by wszyscy uczestnicy mogli poczuć się tak naprawdę jak na wakacjach. GOK w Lubaszu idealnie wpisuje się w nasze założenia. Nie możemy zapomnieć o wielkim zaangażowaniu w ten projekt wójta gminy Lubasz oraz dyrektora GOK. Bez ich pomocy, chęci działania i współpracy WSO by się nie odbyło. Jesteśmy im za to ogromnie wdzięczni. W lipcu zawsze jest ciepło, ale w tym roku pogoda naprawdę przesadziła. Niemniej ja jestem pełen takich emocji, że najchętniej już zacząłbym planować kolejną edycję. I przy okazji tego wywiadu mogę już zdradzić, że kolejna, szósta już edycja w 2025 roku, również odbędzie się w Lubaszu.
Jesteś jedną z najbardziej charakterystycznych postaci wśród organizatorów (wzrost 215 cm). Skąd pasja związana z Oplem i w jakim modelu przy twoim wzroście najlepiej się podróżuje?
Jakub Alejski: We wczesnych rocznikach jest mało zabudowy środka i kokpit nastawiony na kierowcę. Opel senator i omega są wyznacznikiem auta dla wysokich. Po drugie jestem zwolennikiem dźwięku silnika i zapachu spalin, a nie elektro. Moją pasję zapoczątkował model Opel Signum, 1.9 cdti poliftowy z czterema fotelami, fabrycznym niższym zawieszeniem oraz skrzynią automat. Jest to jeden z kilku pojazdów w życiu, w którym jestem w stanie usiąść sam za sobą, tzn. wsiąść za kierownicę, a potem usiąść z tyłu bez odsuwania fotela do przodu. Signum jest bliźniakiem vectry c, lecz większym w środku i przyjemniejszym w prowadzeniu. Jazda tym samochodem zawsze była dla mnie przyjemnością i z pełnym przekonaniem polecam wysokim i ich rodzinom.
Ile pojazdów ostatecznie wzięło udział w WSO, skąd przyjeżdżali uczestnicy?
Jakub Alejski: W Lubaszu pojawiło się 120 aut, blisko 300 uczestników. Pomimo że w nazwie jest nawiązanie do Wielkopolski, to mieliśmy przedstawicieli ze śląskiego, świętokrzyskiego, Małopolski, Mazowsza, Kujaw i wielu innych kierunków. Najwięcej oczywiście z Wielkopolski.
WSO ma dla Ciebie również inne rozwinięcie?
Jakub Alejski: Tak - wolÄ™ stare ople.
Dziękuję za rozmowę
Szymon Szwed
GOK w Lubaszu