TEATR LA LEŻAKACH
W ramach obchodów Narodowego Święta Niepodległości na Placu Wolności w Czarnkowie odbyły się dwa spektakle uliczne zaprezentowane przez warszawski Teatr Pijana Sypialnia. Pierwszy zatytułowany "Bajka o słowach" skierowany był dla najmłodszych, drugi "Sztuczki" przeznaczono dla szerszej publiczności.
Pijana Sypialnia jest największym niezależnym teatrem w Polsce. Tworzą go nie tylko aktorzy, ale także tancerze, filharmonicy i wokaliści. Liczący kilkadziesiąt osób zespół występuje nie tylko w tradycyjnych salach teatralnych, ale także w plenerze, przestrzeniach industrialnych lub po prostu na ulicy. Uznaną częścią repertuaru zespołu jest pokazany także u nas "Teatr na leżakach". Obejrzała go w minioną środę zachwycona grupa dzieci. Spektakl nazwany "Bajka o słowach", był pouczającym, interaktywnym przedsięwzięciem, które spodobało się także opiekunom dzieci. Towarzysząca słowom atmosfera pikniku czy festiwalu okazała się znakomitym przedsięwzięciem zaprezentowanym w upalne popołudnie. Teatr Pijana Sypialnia jest uznaną w całym kraju grupą. Ma za sobą między innymi Międzynarodowy Festiwal Teatrów Ulicznych w Krakowie, Międzynarodowy Festiwal Teatralny Walizka, Zamoyskie Lato Teatralne, Studio Koncertowe Polskiego Radia, Arkadia w Warszawie i wiele innych. Ich spektakle zdobywały wielokrotnie główne nagrody na licznych festiwalach teatralnych. W plebiscycie Warszawiaki 2015, organizowanym przez portal CGK Warszawa, Teatr Pijana Sypialnia zdobył najwięcej głosów i tym samym zajął pierwsze miejsce w kategorii Teatr Roku w Warszawie.
Rozmowa z twórcą, dyrektorem i reżyserem "Pijanej sypialni" Stanisławem Dębskim.
Określa pan swój teatr mianem niezależnego. Co to oznacza?
- Oznacza to, że realizujemy przede wszystkim własne pomysły. Nikt nam niczego nie narzuca. Pod tym względem jesteśmy wolni. Nie mamy także własnej sali. Gramy tam, gdzie nas "wiatr zaniesie". Naszą obecność rejestruje głównie Facebook, a nie mozolne plany i ustalenia. Jesteśmy niezależni, bo gramy to, co nam w duszy gra. Oprócz działań "Na leżakach" realizujemy też rzeczy jak najbardziej poważne czy poetyckie. Jak np. Miron Białoszewski "Osmendeusze", czy własne teksty, które przygotowuje nasz aktor, a także od niedawna reżyser Sławek Narloch. Niezależnymi czyni nas także kontynuacja pomysłów tzw. teatrów ogródkowych, które funkcjonowały licznie w czasach międzywojennych. Lubimy grać na ulicy, zatrzymać ludzi, którzy przypadkowo przechodzą, kobiety z zakupami, pana z pieskiem, dziecko na hulajnodze. Obok dzieje się wiele spraw, przejeżdża pogotowie, ktoś biegnie do pracy. A my proponujemy sztukę...
Jak pozbierał pan tak dużą grupę ludzie w jednym miejscu, w Warszawie?
- Teatr powstał przed dwunastu laty w kręgu młodych ludzi, którzy przyjechali do Warszawy urzeczywistniać swoje różne pasje. Chcieli studiować aktorstwo, dziennikarstwo, sztukę, itd. Połączyły nas warsztaty, gdzie wykształciła się grupa chcąca realizować siebie bez narzucania konwencji z zewnątrz. Przybywało nas coraz więcej, aż w pewnym momencie kiedy staliśmy się "Pijaną sypialnią". Oddałem młodym inicjatywę menedżerską, a sam zająłem się tylko reżyserią.
Jest pan jednak ojcem tego przedsięwzięcia. Jaka jest pana indywidualna kariera teatralna?
- Zacząłem się interesować teatrem w szkole średniej w Krakowie, skąd pochodzę. Pracowałem wiele lat w teatrze z licznymi przedstawieniami w kraju i za granicą. Na koniec Warszawa stałą się moim domem. I tutaj właśnie powstała "Pijana sypialnia" złożona z przyjezdnych z całego kraju pasjonatów aktorstwa, muzyki, sceny.
Przedstawienie dla dzieci, miało nie tylko bawić ale i uczyć. Prawda?
- Tak. Tekst do "Bajki o słowach" napisał Sławek Narloch i wplótł w tą zabawną sztukę, także elementy edukacyjne. Jest to zabawa ze słowami i ich znaczeniami, pokazująca bogactwo naszej mowy. Ta sztuka znakomicie sprawdza się tak w plenerze, jak i zamkniętych salach. Widownia staje się interaktywna, pomaga nam i sobie zrozumieć przekaz. Wszyscy się świetnie bawią. Tak, pomimo panującego upału, było i w Czarnkowie.
A czym sÄ… pokazane "Sztuczki"?
- To typowa komedia dell’arte włoskiego pochodzenia. Ten rodzaj sztuki służy rozrywce. Mamy nieprawdopodobne sytuacje, poplątane historie miłosne, zawodowe, różnego rodzaju przypadki i wypadki. Całość powiązana muzyką oraz scenicznym ruchem ma wzbudzać śmiech. Śmiech i jeszcze raz śmiech.
Jakie są wasze najbliższe plany?
- Jedziemy na Międzynarodowy Festiwal do Nowego Sącza, gdzie spędzimy dwa dni. Widzów będziemy bawić sienkiewiczowskim "Latarnikiem", w którego losy wplecione będą dzieci Staś i Nell. Opowieści mistrza Sienkiewicza traktujemy w tym wypadku bardzo szeroko, pokazując walory jego pisarstwa w nieco inny, nowoczesny i humorystyczny sposób.
Piotr Keil
Fot.
Emilia Stawujak