|
|
ZE SZPITALA DO WIGWAMU
W piątek, 8 września, Czarnkowskie Łazienki zmieniły się w kolorową wioskę indiańską. Już z daleka widać było strzeliste, skórzane wigwamy, wokół których w barwnych strojach przystrojonych orlimi piórami krzątali się Indianie. To zespół "Catawba" zaproszony na piknik rodzinny przez dyrektora czarnkowskiego szpitala Krzysztofa Wywrota prezentujący tańce, pieśni i zwyczaje indiańskie. Oprócz folkloru Indian amerykańskich członkowie zespołu zorganizowali dla najmłodszych ciekawe gry i zabawy, a starszych porwali do rytualnego tańca na łazienkowskim "parkiecie".
Piknik rodzinny zorganizowany przez dyrektora Wywrota dla personelu czarnkowskiego szpitala, to chyba pierwsza tego typu impreza w historii lecznicy. Trzeba podkreślić, że impreza była bardzo udana. Chociaż pogoda nie rozpieszczała uczestników, bo słońce schowało się za chmury i z nieba siąpiła mżawka, nikt nie zwracał na to specjalnej uwagi. W doskonałych nastrojach, weseli i radośni pracownicy szpitala z rodzinami, bawili się wykorzystując ostatnie dni tegorocznego lata. Kto poczuł głód mógł zaspokoić żądania żołądka pachnącą kiełbaską lub karkówką pieczoną na grillu, wojskową grochówką i popić to złocistym, pachnącym chmielem napojem z pianką. Bardziej wybredni, gustujący w pieczystym z kija, dopieszczali kawałki mięsa lub kiełbaskę przy indiańskim ognisku. Najmłodsi natomiast zajadali się watą cukrową, a nadmiar energii mogli wyładować szalejąc na dmuchanych zamkach oraz biorąc udział w licznych grach i zabawach organizowanych przez Indian. Zainteresowani pracą strażaka mieli możliwość przymierzenia kasku ochronnego strażaka oraz zapoznania się ze sprzętem pożarniczym. Wszystko to za sprawą druhów z OSP Lubasz, którzy służyli radą i wyjaśniali zasady funkcjonowania prezentowanego sprzętu. Przez cały czas uczestników pikniku bawił zespół "Catawba", który zaprezentował tradycyjne tańce i pieśni amerykańskich Indian. Ale nie tylko. Po prezentacji zwyczajów czerwonoskórych, przyszedł czas na muzykę i tańce country. A, że to skoczne rytmy, nie trzeba było nikogo zachęcać. Na "parkiecie" pojawiła się załoga szpitala, do której dołączyli uczestniczący w pikniku goście, wśród których nie zabrakło starosty Tadeusza Teterusa, wicestarosty Jacka Klimaszewskiego, przewodniczącego Rady Powiatu Bogdana Tomaszewskiego, wiceburmistrza Czarnkowa Grzegorza Kaźmierczaka, prezesa Czarnkowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej Wiesława Grotta oraz wielu innych. Zabawa była przednia i trzeba przyznać, że jej uczestnicy niechętnie opuszczali Czarnkowskie Łazienki, gdy na niebie rozbłysły pierwsze gwiazdy. Szkoda tylko, że w pikniku nie uczestniczyła cała załoga. Zabrakło lekarzy, na co zwrócili uwagę uczestnicy zabawy, którzy przyjęli ten fakt z dezaprobatą. W szpitalu powinniśmy tworzyć jedną, wielką rodzinę. Niestety, tak nie jest - mówiła jedna z pielęgniarek. Dyrektor robi co może, chce integrować załogę, ale do tego konieczna jest akceptacja wszystkich środowisk. Tymczasem są tacy, którzy uważają się za coś lepszego, za specjalną kastę, podobnie jak znana wszystkim I prezes Sądu Najwyższego. Mało tego. Wywierają presję na tych, którzy nie noszą głowy w chmurach i chcą się integrować z całą załogą. Na szczęście mam szefa, który jest normalny i z całą pewnością byłby tutaj z nami, gdyby nie obowiązki służbowe. Myślę, że szczególnie w takich małych miejscowościach jak Czarnków musi upłynąć jeszcze sporo czasu zanim pozbędziemy się starych przyzwyczajeń i bufonady.
Okazuje się, że w czarnkowskim szpitalu nie wszystkim zależy na tym aby tworzyć jedną, zgraną społeczność i jedną, wielką rodzinę. Szkoda, bo w zgranym zespole pracuje się znacznie lepiej i dużo przyjemniej.
Marek Ambicki
Fot. Marek Ambicki
|
